ROD.
„Jest bogiem, który czuwa i troszczy się o rodzinę, ród, plemię-naród. Posiada złote koło i złątą trąbitę. Postać Roda personifikuje zbiorowość ludzi i symbolizuje odwieczną spójnię świata ducha i ciała.” cyt. Jerzy Przybył.
Czym, dla każdego Polaka o słowiańsko-Lechickim RODowodzie, jest RODzina, nie trzeba tłumaczyć. Ciekawe, że mało kto wie o RODowitych powiązaniach pośRÓD naszymi słowami i w naszej RODzimej mowie. RODzenie dzieci albo naRODzenie człowieka, dziecięcia, członka RODziny jest radosną powinnością i RODzicielskim obowiązkiem, każdej RODzicielki RODu i każdego bRODatego właściciela przyRODzenia. A uRODzony nowoRODek razem z RODzonym RODzeństwem ma pomagać by RÓD rósł w siłę i aby naRÓD się rozrastał. Osobne RODziny tworzyły RODy a te jeszcze liczniejsze naRODy. RODy budowały gRODy i tam licznie w śRODku, zasiedlały domostwa a śRODek gRODu był zawsze ważnym ośRODkiem (osią grodu ze świętym drzewem np. ;-). GRODy były gRODzone wokół tegoż śRODka a wewnątrz przegRODzono go drogami. Podobnie w domostwach budowano przegRODy dzieląc posiadłości RODowe na izby czy pokoje. Można powiedzieć że to taki RODzimy charakter naszego budownictwa. Dodatkowo wszyscy naRODzeni w Lechii poza miłością i poszanowaniem wśRÓD RODów mieli od małego uświadamianą, naturalną miłość i poszanowanie do to tego, co nas otacza, do przyRODy. To ta przyRODa dawała naRODom wszystko co było potrzebne do życia. Udomowione URODziwe rośliny pomogły tworzyć ogRODy, które RODziły różnego RODzaju owoce a których uRODzaj, był źRÓDłem zdrowia i radości a zebrane nasiona były zaRODkami do wysiania w przyszłości. Można by jeszcze wspomnieć o RODowodach naszych zwierząt domowych tak cenionych i pożądanych a trzymanych w zagRODach. Widać wyraźnie że żywicielka-przyRODa stanowiła dla naszych przodków tak samo ważną funkcję jak sam RÓD. Jak widać Słowianie, RODzimowiercy mają wRODzony talent do tworzenia słów pokrewnych ale sciśle dotyczących danej części życia. Zapewne pomagali w tym bóg ROD i bogini przyRODa.
Ten krótki przykład pokazuje, jak budowano nasz język, nasze słownictwo, naszą kulturę. Ukazuje wspaniałość, prostotę i wyrafinowanie zarazem. To wiele mówi o naszych przodkach, oni świadomie i z rozmysłem rozwijali swój język, szanowali go, wiedzieli co i jak wymawiać należy. Widać, że doskonale rozumieli potęgę słowa. Zapewne z nudów, na drzewach jeszcze, w VI w.n.e., (no bo wg germanofilskiej nauki wcześniej nas nie było), nasi przodkowie uprawiali nie rolę a słowotwórstwo.
Okazuje się, że nasz język należy do grupy posiadających największą ilość słów, ich odmian oraz wszelkich dodatków w postaci zaimków, przyimków, przydawek, przysłówek, partykuł, itd. Ten (niszczony od wieków), rozbudowany mechanizm porozumiewania się Słowian, pozwala na niezwykle wysublimowaną i precyzyjną wymowę naszych myśli. Ilość kombinacji, których możemy użyć do budowy zdań, jest chyba największa na świecie! Umożliwia to budowanie zwrotów zawierających wiele subtelności, których nie ma (i zapewne nigdy nie bedzie) w pozostałych językach. Mnogość słów i ich odmian powoduje, że ilość kombinacyjna ich użyć, jest również największa na świecie. A to powoduje, że nasze mózgi muszą się (i mogą bo są wytrenowane) bardziej wysilić przy konstruowaniu zdań. Dowodem na to są tłumaczenia na obce języki polskich dzieł literackich. Kto zna angielski niech spróbuje poczytać tłumaczenia Mickiewicza, np Pana Tadeusza. Wersja naszego dzieła narodowego w języku anglosaskim to jak czytanie „Siekierezady”, takiej tępoty nasz Mickiewicz by zapewne nie zniósł.
Być może to właśnie nasza mowa i nasze mózgi powodują, że Słowiańscy imigranci są w świecie tak cenieni za swoją pomysłowość i nieszablonowe a skuteczne działanie. Jednocześnie może dlatego kraje słowiańskie są zarazem tłamszone i trzymane pod butem, by czasem za bardzo nie urosły w siłę.
Być może, anglicyzacja naszych dzieci i naszego życia, to jest największa zbrodnia od wieków na naszych słowiańskich narodach.
Aby temu przeciwdziałać, należy tylko zrozumieć, że zadbanie o poprawną wymowę, że zadbanie o świadome używanie słów polskiego pochodzenia (czyli nie upowszechniać słów z języków obcych), że poszanowanie naszego języka jest jedną z form miłości do naszych tradycji i jest równocześnie dbaniem o przetrwanie wiedzy zawartej w słowach, a wszystko to dla dalszych pokoleń.
cdn.
2 myśli na temat “Wiedza i dzieje ukryte w naszych słowach… cz.1”
Możliwość komentowania jest wyłączona.